Relacja z Memoriału Staszka Kopackiego 2018
Pierwszy weekend września w Sobótce tradycyjnie już poświęcony jest pamięci Staszka Kopackiego.
W IV Memoriale w Tenisie Ziemnym wzięła udział rekordowa liczba graczy, bo aż 20. Naszą gminę reprezentowała silna grupa zawodników (GRABARCZYK, KACZAK, KLIMENTOWSKI, KOPYCIŃSKI, KUDERCZAK, LESZCZYŃSKI, SIWY, SZAJNER, TONDEL, ZACNY). Nie zabrakło też tenisistów ze Świdnicy (BAZIAK Aleks, Dorian i Józef, KRZEMIŃSKI, KURACIŃSKI), Wrocławia (OLEJNIK, PAWLAK), Zebrzydowa (SCHIENKE), Kątów Wrocławskich (WOJCIECHOWSKI) i Neuss (RADKOWSKI). Turniej rozegrano systemem grupowo-pucharowym a mecze toczyły się jednocześnie na dwóch kortach. Zawodników podzielono na 4 grupy pięcioosobowe, z których do ćwierćfinałów awansowało po 2 najlepszych graczy. Ze względu na dużą ilość gier zdecydowano, iż pojedynki eliminacyjne ograniczone zostały do jednego seta (od stanu 2:2), natomiast od ćwierćfinałów grane były już dwa sety (też od stanu 2:2), a ewentualny decydujący set rozgrywany był jako super tie-break do 10 punktów.
Pogoda w sobotę nie była sprzyjająca, ale mimo przelotnych opadów deszczu udało się rozegrać 16 spotkań grupowych, a pozostałe 24 przeniesione zostały na niedzielę. W grupie A, którą po losowaniu nazwało swego rodzaju „grupą śmierci”, najlepiej radził sobie Sebastian SIWY, który odniósł komplet czterech zwycięstw. W decydującym o pierwszym miejscu w grupie meczu pokonał zeszłorocznego triumfatora tej imprezy Norberta KURACINSKIEGO 6:4. Trzecie miejsce zajął Józef BAZIAK, nieco zawiódł dobrze prezentujący się w poprzednim roku Adam SCHIENKE, a ambitnie walczący Robert KLIMENTOWSKI mimo czterech porażek, już zapowiedział pracę nad formą i chęć osiągnięcia sukcesów w kolejnych edycjach memoriału.
Grupa B zgodnie z oczekiwaniami miała swoich dwóch zdecydowanych faworytów. Andrzej TONDEL odprawił z kwitkiem kolejnych trzech rywali, by w ostatnim pojedynku oddać krecz najlepszemu w grupie Konradowi PAWLAKOWI. Za plecami tej dwójki toczyła się wyrównana walka o trzecią lokatę. Zwycięsko z tej batalii dość nieoczekiwanie wyszedł debiutujący w imprezie Radosław SZAJNER, który wprawdzie nieznacznie uległ 6:7 Janowi KUDERCZAKOWI, ale w ostatnim meczu pokonał Zdzisława ZACNEGO 6:3. W pojedynku najbardziej doświadczonych lepszy ZACNY i to on zajął czwarte miejsce w tej grupie przed KUDERCZAKIEM.
W grupie C faworyci nie zawiedli, ale pozostała trójka graczy dzielnie walczyła o swoje. Jarosław WOJCIECHOWSKI starał się napsuć krwi Januszowi RADKOWSKIEMU, ale po wyrównanym boju ostatecznie uległ gościowi z Niemiec 4:6. Rafał GRABARCZYK także musiał uznać wyższość RADKOWSKIEGO, co zdecydowało o awansie tego drugiego do ćwierćfinałów. Niepokonanym w czterech pojedynkach okazał się grający po raz pierwszy w memoriale Hubert KRZEMIŃSKI. Dobre wrażenie pozostawił po sobie kolejny debiutant, najmłodszy (17 lat) z klanu BAZIAKÓW Aleks. Dzięki zwycięstwu 7:6 w meczu z GRABARCZYKIEM zapewnił on sobie trzecie miejsce w trudnej grupie.
Grupę D bez większych problemów wygrał Grzegorz LESZCZYŃSKI, który w najważniejszym pojedynku decydującym o składzie ćwierćfinałów pokonał 6:2 dobrze spisującego się do tej pory Doriana BAZIAKA. Ten ostatni nie pozostawił złudzeń kto jest lepszy w spotkaniach kolejno z Marcinem OLEJNIKIEM (6:3), Jerzym KACZAKIEM (6:2) i Zygmuntem KOPYCIŃSKIM (6:2). Trzecie miejsce zajął najstarszy w stawce KOPYCIŃSKI, dla którego jest to najlepszy wynik w trzecim starcie w memoriale.
Pojedynki ćwierćfinałowe zapowiadały się bardzo ciekawie i takie też były. W pierwszym z nich Sebastian SIWY mimo porażki 3:6 z faworyzowanym Andrzejem TONDLEM , zdołał odwrócić losy tego spotkania wygrywając drugiego seta 6:4. W decydującej partii więcej sił zachował młodszy SIWY, który grając sporo skutecznych skrótów zapewnił sobie wygraną wynikiem 10:8. Równolegle swój mecz rozgrywali potencjalni rywale wspomnianych wcześniej. Derbowe starcie świdniczan po niesamowitym thrillerze zwyciężył Hubert KRZEMIŃSKI. Dorian BAZIAK na początku tego pojedynku wyraźnie dominował i wygrał pewnie pierwszą partię 6:3. Z każdą kolejną wymianą pewność uderzeń wracała u Huberta, który dzięki wynikowi 7:6 zdołał doprowadzić do wyrównania. Trzeci bardzo dramatyczny set zakończył się wynikiem 11:9, dzięki czemu KRZEMIŃSKI mógł się cieszyć z awansu do strefy medalowej. BAZIAK jeszcze długo po meczu nie mógł się pogodzić z porażką, ale trzeba przyznać że ta nieznaczna przegrana ujmy mu żadnej nie przynosi. Kolejny pojedynek to starcie dwóch graczy najlepiej czujących się w grze z głębi kortu. Lepiej w ten mecz wszedł Konrad PAWLAK i szybko objął prowadzenie 4:2. Nie od dziś wiadomo jednak, że Norbert KURACIŃSKI rozkręca się w miarę postępu turnieju. I tak też było w tym meczu. Pierwszy set ostatecznie padł łupem zawodnika ze Świdnicy 6:4. Druga partia zaczęła się od nieznacznego prowadzenia PAWLAKA. Końcówka bardzo wyrównana i do rozstrzygnięcia potrzebny był tie-break. Tam nieco lepszy okazał się obrońca tytułu i to on zwyciężył 7:4 a w całym meczu 6:4; 7:6. W ostatnim ćwierćfinale zagrali GRZEGORZ LESZCZYŃSKI i Janusz RADKOWSKI. Pierwsza partia to dobra gra zawodnika z Sobótki i wygrana 6:2. W drugiej sytuacja się odmieniła i płaskie zagrania z głębi kortu RADKOWSKIEGO pozwoliły mu zdobywać sporo punktów co przełożyło się na wynik 6:2 tym razem w drugą stronę. Trzeci decydujący set rozpoczął się od prowadzenia Janusza 4:1, jednak doświadczenie i opanowanie LESZCZYŃSKIEGO wzięło górę. Wygrał on kolejne 9 punktów i mógł odetchnąć z ulgą.
W pierwszym półfinale Sebastian SIWY sprawił kolejną małą niespodziankę pokonując uważanego przez wielu obserwujących ten turniej za faworyta Huberta KRZEMIŃSKIEGO. Ten mecz obfitował w wiele ciekawych akcji. Obaj zawodnicy dobrze czują się w grze przy siatce, dlatego też było sporo efektownych wymian. Siła serwisu i skuteczna gra wolejem mieszkańca Sobótki pozwoliła mu zwyciężyć w dwóch setach 6:3, 7:5, dzięki czemu awansował on do wielkiego finału. Grający ładnie dla oka KRZEMIŃSKI po pięciu zwycięstwach z rzędu, musiał przełknąć gorycz porażki i zadowolić się walką o najniższy stopień podium.
Drugi półfinał to rewanż za finał III memoriału z 2017 roku. Od początku agresywny Grzegorz LESZCZYŃSKI wydawał się pewnie zmierzać po swoje. Nie zniechęcały go skuteczne minięcia z głębi kortu Norberta KURACIŃSKIEGO i konsekwentnie starał się skracać wymiany poprzez grę przy siatce. Efekt to wygrany pierwszy set 6:3 i prowadzenie 5:3 w drugim. Od tego momentu pojawiły się jednak schody. Coraz skuteczniejszy świdniczanin zdołał wyrównać stan seta na po 5, by po chwili zrobiło się 7:5 dla niego. Zarówno jeden jak i drugi gracz odczuwali już wyraźnie trudy turnieju, uskarżając się na skurcze nóg. Lepiej przerwę między setami wykorzystał zawodnik gospodarzy i to on objął szybkie prowadzenie 2:0. Kolejne wymiany były bardzo wyrównane i do stanu 7:6 żaden z graczy nie mógł osiągnąć większej przewagi. Wtedy trzy punkty z rzędu po wyniszczających wymianach zdobył LESZCZYŃSKI i to on awansował do czwartego z rzędu finału .Mecze o trzecie miejsce i finał zdecydowano się rozegrać kolejnego dnia ze względu na zapadające ciemności nad kortami, ale za to miały się one odbyć w pełnym wymiarze punktowym czyli od stanu 0:0.
Mecz o trzecie miejsce obaj zawodnicy zagrali na dużym zmęczeniu. Mimo to pojedynek ten obfitował w długie i efektowne wymiany. Pierwszy trwający ponad godzinę i niezwykle wyrównany set kończony tie-breakiem okazał się decydujący. Lepiej trudy turnieju wytrzymał Norbert KURACIŃSKI i to on zwyciężył 7:6; 6:2.
Finał to starcie niepokonanych do tej pory w turnieju (po 6 zwycięstw) dobrze znających się mieszkańców Sobótki. W ich dwóch dotychczasowych spotkaniach pewnie wygrywał LESZCZYŃSKI (6:0, 6:1 w półfinale Otwartych Mistrzostw Sobótki 2013 i 6:3; 6:4 w ćwierćfinale memoriału 2017). Od początku obaj gracze postawili na mocne serwisy, co przełożyło się na prowadzenie 2:1 LESZCZYŃSKIEGO. Pierwsze przełamanie przyszło w czwartym gemie i od tego momentu zarysowała się wyraźna przewaga triumfatora sprzed dwóch lat. Końcówkę seta rozgrywał on wyraźnie na swoich warunkach przede wszystkim skutecznie serwując i często kończąc akcje przy siatce. Efektem tego był dość łatwo wygrany set 6:1. Szybkie przełamanie serwisu SIWEGO na początku drugiego seta zapowiadało że może to być mecz bez historii. Wtedy jednak pojawiły się pierwsze problemy serwisowe faworyta. Swoją szansę wykorzystał jego przeciwnik i gra się wyrównała. Dopiero przy stanie 3:3 kolejne przełamanie serwisu rywala pozwoliło wyjść na prowadzenie „Cilicowi”. Sebastian starał się jak mógł i w kolejnym gemie miał nawet trzy piłki na przełamanie powrotne (0:40). Wtedy pięć kolejnych punktów zdobył jednak LESZCZYŃSKI i powiększył swoją przewagę. Kolejne dwa gemy to zwycięstwa serwujących co ustaliło wynik tego spotkania na 6:1, 6:4 dla Grzegorza, dla którego był to drugi triumf w czwartym finale memoriału. Należy podkreślić, że występ Sebastiana SIWEGO to jego najlepsze indywidualne osiągnięcie w historii startów na sobótczańskich kortach (do tej pory raz był trzeci podczas Otwartych Mistrzostw Sobótki w 2013 roku).
Jak podkreślała na uroczystym zakończeniu pani Janina KOPACKA turniej odbywał się w miłej atmosferze i duchu zdrowej rywalizacji. Poziom sportowy jak i organizacyjny należy ocenić bardzo wysoko. Tradycyjnie rodzina Pana Staszka zadbała o pakiet startowy dla każdego z graczy (woda, izotoniki, batony, banany) i catering (ciepłe napoje, gorące posiłki, ciasto, owoce). Nie mogło zabraknąć też efektownych pucharów, pamiątkowych dyplomów czy nagród w postaci sprzętu sportowego. Po raz pierwszy odbył się też konkurs wiedzy o historii memoriału, a na koniec uczestnicy postanowili jeszcze porozmawiać i powspominać historie związane z popularnym Staszkiem. Nagrody wręczał dyrektor ŚOKSiR w Sobótce Pan Wiesław DROZDOWSKI, który był pełen podziwu dla rozmachu imprezy. Za rok jubileuszowa piąta edycja na którą już serdecznie zapraszamy.
GALERIA ZDJĘĆ >>>>>
Foto: Wojciech Kacperski